Recenzja książki „Rów Mariański” Jasmin Schreiber

„ (…) twój głos wypadł z tego świata

i zabrał ze sobą wszystkie słowa.”

Śmierć jest naturalną częścią naszego życia, ale trudno jest ją mimo to zaakceptować. Przynosi wiele bólu, mnóstwo łez, pustkę, zabiera nam ukochane osoby. Zostajemy sami, pozbawieni miłości, bliskości, przyjaźni, a świat o dziwo pędzi dalej do przodu, nie oglądając się, czy umiemy bez ważnej dla nas bratniej duszy nadal iść.

Jasmin Schreiber, autorka książki pt. „Rów Mariański”, właśnie ukazuje jak dwoje bohaterów próbuje wrócić do codzienności, spełnić dane obietnice, znów czuć, widzieć i mieć chęci na najzwyklejsze rzeczy po nagłej stracie najbliższej osoby. Powyższa opowieść o ciężkich chwilach jest napisana subtelnym i delikatnym językiem. Pisarka wykazuje się ogromną i przyjemną wrażliwością. Powoli odsłania piękne wspomnienia przeplatane ciekawie rysującą się fabułą. Obok wręcz narracyjnej czułości, można odnaleźć lekki dowcip, co czyni tą lekturę wyjątkową.

Kiedy poznajemy Paulę, jedną z głównych postaci, dowiadujemy się jak bardzo trudno jest jej żyć po nagłej śmierci jej młodszego brata. Wyznaje o nim:

„(…) twój głos wypadł z tego świata

i zabrał ze sobą wszystkie słowa.”

Wokoło wszystko zamilkło, została przytłaczająca cisza i ta nicość „rąbnęła mnie jak pięścią w twarz”. Ból nie do opisania.

Wtedy pojawia się drugi bohater książki, Frank. Przypadkowe spotkanie, dwie osoby, które są tak różne. Wydawałoby się, że wszystko ich dzieli, ale tych dwoje, którzy „wszystko” stracili, nie umieją być dla siebie obojętni. Coś ich do siebie przyciągnęło i przez całą powieść przyciąga. Co odnajdą podczas wspólnej podróży do Południowego Tyrolu?

Paula zdradza swoje nieśmiałe nadzieje, że „jedzie się w góry, bo są takie nieskończenie wielkie i potężne, a człowiek czuje się taki malutki i ma nadzieję, że to mu coś zrekompensuje. Że ogrom gór da radę wypełnić miejsce po tym kimś”.

Jednak to nie majestat szczytów będzie upragnionym lekiem, ale właśnie bliskość Franka, starszego, kruchego, drobnego, niepozornego pana. To jego serce, poświęcona uwaga, wielkie zaufanie, ofiarowanie wspólnego czasu wypełnionego i rozmowami i milczeniem przynosi ukojenie. Pomagają sobie nawzajem ponownie poczuć, że żyją. Zaczynają istnieć.

Siła przyjaźni udowadnia jak bardzo potrzebujemy kontaktu z drugą osobą. To właśnie w drugim człowieku odnajdujemy siebie na nowo, mamy chęć zobaczyć znów świat. Ostrożnie zaczynamy dotykać bolących miejsc, by pozwolić im odejść. Nie zapomnieć tylko umieć patrzeć wstecz bez łez. Czy książka dotykająca tematu śmierci może być piękna? Warto samemu się o tym przekonać.

 

Joanna Gmiterek – klubowiczka DKK w MBP w Przeworsku

powrót do kategorii
Poprzedni Następny

Pozostałe
aktualności