„Moja przygoda z górami” - spotkanie Klubu Pasjonatów w Filii nr 10

9 lutego 2023 r. w Filii nr 10 po raz kolejny spotkali się członkowie Klubu Pasjonatów Uniwersytetu Trzeciego Wieku – Uniwersytetu Rzeszowskiego. W świat swojej pasji poznawania gór wprowadziła zebrane osoby pani Bogusława Lubiniecka.

 

Bogusława Lubiniecka w Klubie Pasjonatów: „Moja przygoda z górami”

 

Moja  przygoda z górami zaczęła się dopiero na studiach, na trzecim roku. Zachęcona opowieściami o urokach rajdowego życia, postanowiłam to sprawdzić. Było trochę trudno, trochę straszno (kiedy zostawałam w tyle i bałam się zgubić), nieumiejętnie rozkładałam siły na długich podejściach, ale wróciłam szczęśliwa i zauroczona, złapałam tzw. bakcyla. Po wakacjach wybrałam się na październikowy Nocny Złaz na Laskowiec i to dopiero była przygoda! Księżyc w pełni, światełka wiosek w dole, w lesie dziwne kształty skał, potem ognisko i pochód z pochodniami do wioski na nocleg w stodole. Jeszcze dostałam znaczek rajdowy i punkty do zbierania Górskiej Odznaki Turystycznej. Bardzo szybko zapisałam się do PTTK i w miarę możności jeździłam na rajdy, zdobywałam te odznaki, uczyłam się gór - praktycznie w terenie oraz z przewodników turystycznych. Studenckie rajdy były bardzo kolorowe - nie tylko wędrówka, ale śpiewanie przy gitarze, różne śmieszne konkursy na szlaku i wspaniałe powroty pociągiem rajdowym, potem przemarsz z dworca tłumnie na krakowski Rynek pod pomnik Adasia i dalej ze śpiewem na ustach do akademików. Już nie wyobrażałam sobie życia bez  gór i wędrówki. Spróbowałam też trochę pracy przy organizacji niektórych tras (np. specjalna trasa harcerska na wiosennym rajdzie UJ).

Po studiach początkowo jeździłam ze znajomymi z Krakowa, ale dość szybko w Rzeszowie trafiłam na osoby parające się turystyką w WSK, gdzie pracowałam. Zaczęłam poznawać inne góry - nie tylko te najbliżej Krakowa, ale te bliższe Rzeszowa. Pierwszy urlop wykorzystałam w 100% na dwa obozy - w Tatrach i Bieszczadach. Potem były różne wyjazdy z WSK, obozy letnie i zimowe, zaczęłam działać w Oddziale PTTK przy WSK, zdobywać uprawnienia (kursy Organizatora Turystyki, Przodownika GOT), wreszcie z kilkoma odważnymi kolegami zaczęliśmy sami organizować rajdy i obozy. Zebrała się spora grupa osób w podobnym wieku i nasz Klub Turystyki Górskiej miał duże powodzenie. Dzisiaj Oddział PTTK przy PWR (dawna WSK) to właśnie kontynuacja tej działalności. Inne sekcje - narciarska, kajakowa, żeglarska, kolarska itp. albo się odłączyły, albo umarły śmiercią naturalną.

Gdy na świat przyszła moja córka, myślałam sobie, że z górami koniec. Przecież już w tylu miejscach byłam, tyle widziałam, a poza tym lata już nie te. Ale znajomi zaczęli przysyłać widokówki z wyjazdów... Efekt był taki, że gdy Asia skończyła 10 miesięcy, ja już byłam w górach - tylko na dwa dni, ale jednak. Gdy trochę podrosła, zaczęłam Ją zabierać na krótkie wyprawy, potem wraz z innymi znajomymi stworzyliśmy tzw. grupę dziecięcą (dzieci było ok. dziesięcioro i szczęśliwie w podobnym wieku), więc turystyka górska kwitła, a nasze dzieci się przysposabiały. Większość z nich kontynuuje pasję rodziców.

Jeżeli chodzi o polskie góry, to dość dobrze znam Beskidy, wiele razy byłam w Tatrach (m.in na osławionej Orlej Perci, na najwyższej w Tatrach Zachodnich Bystrej oraz na Rysach, ale od słowackiej strony, gdyż tam się idzie zwyczajnie na nogach, a nie wisi na łańcuchach. Mniej znam Sudety, byłam tam trzy razy, ale były to dłuższe wyprawy).

Po górach polskich przyszła kolej na zagranicę. Najpierw Tatry Słowackie, potem inne góry Słowacji, a od 2012 r. Ukraina, potem Rumunia i Bułgaria. Z grupą z naszego Oddziału zwiedziłam prawie całe Beskidy Wschodnie z najwyższą na Ukrainie Howerlą, byłam w Słowackim Raju, w Słowackim Krasie, w Czeskim Raju, w Jesenikach (część Sudetów), w prawie wszystkich najważniejszych górach Rumunii (chociaż po jednej wycieczce), a w roku 2021 widziałam Marmurową Grań w górach Piryn oraz zdobyłam Dach Bałkanów, szczyt Musała (2925 m n.p.m., mój rekord wysokości).

Moja górska pasja przysporzyła mi wielu znajomych i przyjaciół z różnych stron Polski. To są znajomości na całe życie. Gdy się spotykamy, ożywają wspomnienia nawet bardzo odległe i rozmowom nie ma końca. Gdy jest mi źle, to wystarczy pomyśleć, że przecież znowu gdzieś wyjadę, będą spotkania i będą góry, a stamtąd świat inaczej wygląda i problemy jawią się mniejsze.

 

Bogusława Lubiniecka

 

Galeria zdjęć

Grupa seniorów siedząca przy stole, na drugim planie regały z książkami. Grupa seniorów siedząca przy stole, na drugim planie regały z książkami. Grupa seniorów siedząca przy stole, na drugim planie regały z książkami. Grupa seniorów siedząca przy stole, na drugim planie regały z książkami.
powrót do kategorii
Poprzedni Następny

Pozostałe
aktualności