Recenzja książki "Powróceni" Abdulrazacka Gurnaha
Dawno nie sięgałam sama z siebie po książkę autora nagrodzonego Noblem (pamiętam, gdy byłam młoda i zmanierowana i miałam ambicję, czytać książki podług noblowskiego klucza, dobrze, że w sumie teraz
mam taki poziom samorozwoju, że kieruję się kluczem tego co chcę czytać, a nie to, co wypada). Niemniej, na DKK mamy drugiego noblistę w krótkim czasie. Widziałam okładkę tej książki swego czasu, dosyć
często, ale jakoś mnie nie ciągnęło. No, ale jak to mówią, przyszła kryska na Matyska. Bardzo się cieszę, że po nią sięgnęłam, bo nawet nie chodzi o tego Nobla, ale o poszerzanie horyzontów, poszerzanie
wiedzy o świecie, po to czytamy książki, prawda?
Przenosimy się do serca Afryki zdominowanej przez, no właśnie, a to Brytyjczyków, a to Niemców, a to Włochów. Afryka jest jak wielki tort, który kroją biali imperialiści(to brzmi jednak nader komunistycznie).
Poznajemy historię kilku osób, dojrzewających w cieniu wyzysku, przemocy i niemocy o decydowaniu o sobie samym. Bohaterami są: Khalifa, Hamza, Afiya i Ilyas. Ich losy splotą się jak w barwnym kilimie, ale prócz wzajemnych powiązań, łączy ich miejsce życia oraz to, że zasadniczo są ofiarami polityki białych. Przerażający jest brak perspektyw, wojny, bieda, zacofanie, brak opieki medycznej. A to wszystko w teoretycznie cywilizowanym XXI wieku. Pewnie na Zachodzie ta książka będzie bardziej szokująca, ale ja pochodzę z biednej Galicji i może moi przodkowie mieli lepiej, ale jeśli już to niewiele. Kobiece postaci bardzo do mnie przemówiły. Aranżowany ślub, przemoc, utracone ciążę, w końcu ciężka choroba, ale nie ukrywam, że wątek
Ilyasa też przemawia do wyobraźni. Ta książka tak naprawdę to kilka bardzo poruszających historii. Historii, które pokazują zło kolonializmu, pokazują bezwzględną politykę.
Czytając tę książkę, miałam w głowie słowa, które usłyszałam o kolonializmie w jednej produkcji Netflixa, że dzięki bogactwom zrabowanym w koloniach ktoś się wzbogacił na pokolenia, a to co ukradziono koloniom, sprawia że ludzie przez pokolenia będą ubożsi(luźna parafraza). O kolonializmie nie mówi się za dużo, to
zrozumiałe, okradali i krzywdzili ci, którzy wyznaczają sposób narracji. Pierwszy raz od dawna czytałam książkę w tej tematyce, tak naprawdę od środka, to po prostu robię wrażenie, gra na emocjach.
Bałam się, że będę brnęła przez tę opowieść jak przez dżunglę, tymczasem jeśli było mi ciężko, to ze względu na ciężar emocjonalny, bo ta książka pokazuje kolejny fragment zła tego świata. Kiedy myślimy
o krzywdach wyrządzonych Afryce mamy raczej na myśli niewolnictwo, handel ludźmi, przez książki takie jak "W pustyni i w puszczy", mamy raczej obraz białego człowieka wprowadzającego kulturę, a tutaj
widzimy, że z perspektywy Afryki wszystko to wygląda inaczej. Na pewno nie będzie to ostatnia książka autora jaką przeczytam.
Katarzyna Mastalerczyk - klubowiczka DKK w Filii Nr 2 MBP w Stalowej Woli