Recenzja książki "Drzewo Tańca" K. M. Hargrave

Po przeczytaniu “Kobiet z Vardo” czekałem z zaciekawieniem na następną pozycje Kiran Millwood Hargrave. Nie wiem w czym leży siła jej prozy ale nieomal od pierwszej strony otwiera wrota do świata przez nią stworzonego. I tak jest i tym razem dzięki ,,Drzewu Tańca”.

W tej opowieści o kilku dniach lata 1508 roku w Strasburgu i okolicy, kiedy to wiele kobiet uległo choreomanii czyli niekontrolowanej potrzebie tańca, Kiran zaledwie kilkoma postaciami opowiada uniwersalna historie. Lisbet główna postać mimo wszystkiego co narzucało jej otoczenie (religia, kultura, obyczaje) potrafi odnaleźć 
w sobie odwagę aby pójść za tym głosem z wnętrza, z samego jestestwa, a może przysłowiowego serca. Wielu z nas gdzieś głęboko posiada tą starą wiedzę, która pozwala na odróżnienie dobra od zła, często na przekór wszystkiemu czego nas uczono i co nam wpajano. Może to ten prehistoryczny gadzi fragment mózgu, który zarządza najprostszymi naszymi emocjami i choć nie mam pojęcia gdzie jest umiejscowiona ta zdolność, to byłoby to właściwe miejsce. Lisbet 
w głębi serca wie, ze czczenie pamięci utraconych dzieci, mimo ich potępienia przez kościół (brak chrztu), intuicyjnie wie ze jej szwagierka Nethe i przyjaciółka Ida nie mogą być potępione jako grzesznice, gdyż czyż miłość może być grzechem. I tak jak każda istota potrzebuje ciepła i troski drugiej osoby, wiec nawet zbliżenie z nieznajomym Turkiem Erenem wydaje się czymś naturalnym.

Spotkałem się z opinia ze postać Erena jest niewiarygodna, pamiętajmy ze mamy do czynienia z fikcją i Eren służy autorce do podkreślenia faktu ze wszyscy jesteśmy ludźmi bez względu na rasę, religie czy pochodzenie. Kolejnym zarzutem z jakim się spotkałem, to ze postacie są takie współczesne. Cóż, 500 lat niewiele zmieniło w naszej psychice, może mówimy inaczej, ubieramy się inaczej ale myślimy bardzo podobnie. Niech przykładem będą strefy wolne od LGBT w naszym kraju, nie palimy już co prawda na stosach ale w myślach wielu zsyła niektórych w piekielny ogień.

Marzyłoby mi się aby było wśród nas więcej takich Lisbet i Erenów  z otwarta głową i sercem.

Alex Kecor - klubowicz DKK przy BPGiM w Strzyżowie

powrót do kategorii
Poprzedni Następny

Pozostałe
aktualności