Recenzja książki "Bezczłowiecze" Macieja Lasoty
Lektura książki ''Bezczłowiecze'' może stać się poradnikiem psychologa, bądź terapią dla zniewolonych przez wirtualny świat .Czytając tekst przyglądamy się sobie jak w lustrze. To prawda o nas i otaczającym nas współczesnym świecie. Książka przynagla, by spojrzeć w prawdzie w samego siebie i nie budować na portalach społecznościowych fałszywej tożsamości (nie żyć pod publikę tzw. „co ludzie powiedzą” ). To duchowa śmierć bohaterki, aż do chwili, kiedy budzi w sobie uśpione człowieczeństwo. W myśl powiedzenia : ''jak tobie się oczy zamkną ,to mnie otworzą''. Rozpacz po stracie córki, poczucie odrzucenia i osamotnienie, utwierdzają Martę w przekonaniu, że lekarstwem dla człowieka jest drugi człowiek, a komputer nie leczy, tak jak serce drugiej osoby.
Przez trwanie w świecie wirtualnym traci się zdolność bezpośredniego – słownego kontaktu z ludźmi . W takim świecie (żyją obok), w takiej rzeczywistości żyje Maciek – dziennikarz, konserwatysta nieprzystający do nowoczesności i Marta, tkwiąca bez reszty w świecie wirtualnym . Bohaterowie różnią się charakterem, sposobem życia, oczekiwaniami. Połączyło ich poczucie osamotnienia. Spotkali się, zaczęli rozmawiać. To krok w stronę ponownej humanizacji, by nie ulec presji otoczenia.
Czy to wystarczy by iść tą drogą dalej, by się na nowo odnaleźć? Czy wygra człowiek, serce czy komputer ?
A Ty co myślisz młody czytelniku?
Aleksandra Młynek z DKK w GBP w Żołyni