Recenzja książki "Bez tchu" Amy McCulloch
W powieści kryminalnej „Bez tchu” autorki Amy McCulloch przenosimy się na zaśnieżony szczyt, ósmego co do wysokości, ośmiotysięcznika Manaslu. Pośród śniegu i mrozu, z dala od cywilizacji, na niewielkim obszarze i małej grupie ludzi grasuje morderca. Zabójca już na samym początku zaczyna swoją mroczną działalność. Tylko główna bohaterka Cecily zaczyna coś podejrzewać. W tak ograniczonym środowisku, pośród szczytów himalajskich próbuje rozwikłać zagadkę. Cecily boryka się nie tylko z trudnościami wspinaczki, ponieważ jest amatorką w tej dziedzinie, ale również z wysokością która wpływa na jej postrzeganie rzeczywistości. Czy sobie to wszystko wymyśliła?, czy to tylko wyobraźnia tak działa i ogranicza ją brak tlenu? Mamy tu też do czynienia z nietypowym kryminałem, w którym to policja poszukuje mordercy, a zwykła dziennikarka.
Książka napisana jest bardzo lekko, pomimo wieli opisów technicznych wspinaczki wysokogórskiej czyta się ją przyjemnie. Dużym plusem są krótkie rozdziały, dzięki którym powieść czyta się szybko. Fabuła i atmosfera grozy jest bardzo wciągająca. Zaletą jest również to, że autorka realistycznie opisała wyprawę w góry wysokie, ponieważ sama uczestniczyła w takiej na Manaslu.
Amy McCulloch bardzo dobrze skonstruowała postacie. Do końca nie wiadomo kto jest mordercą, a zakończenie jest zaskakujące. Kryminał ten przypadnie do gustu osobom lubiącym książki o tematyce górskiej.
Marta Akwarska-Ludian – Klubowiczka Dyskusyjnego Klubu Książki Kryminalnej w MBP w Nisku