„Saga o życiu Lilki” - spotkanie autorskie z Lidią Sochą w Filii nr 5 w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki
Wrażliwa, kochliwa, odważna, temperamentna, towarzyska, konsekwentna… Takie cechy Lilki wskazywały Klubowiczki DKK i pozostałe uczestniczki spotkania z rzeszowską pisarką (też Klubowiczką) - Lidią Sochą. Wszystkie, najbardziej ciekawe byłyśmy odpowiedzi na pytanie: - Ile w Lilce jest Lidki? Okazuje się, że całkiem dużo! Autorka podarowała bohaterce mnóstwo swoich przeżyć, cech, właściwie cały trzon życiorysu, ale nie możemy postawić wśród nich znaku równości. Lilka jest tworem wyobraźni autorki, dlatego niektóre sceny są w tekście bardziej zarysowane, niż miało to miejsce w prawdziwym życiu. I choć czytając, mamy wrażenie, że śledzimy wspomnienia, to tylko pokazuje, jak dobrze powieść jest napisana. Gatunek sagi, w tytule, zapowiada nam, że będą to losy dziewczyny, na przełomie lat, ale w książce znajdziemy też nawiązania do new adult, nurtu literatury intencjonalnie adresowanej do osób w wieku od 18 do 30 lat, a więc wchodzących w dorosłość, kształtujących swoją osobowość, przeżywających pierwsze ważniejsze miłości, przyjaźnie…
I taka właśnie jest Lilka. Dziewczyna z rozbitej rodziny, dorastająca w Rzeszowie lat 80. To tutaj pewnego dnia, na dyskotece w Załężu poznała miłość swojego życia. Niestety nie jest to opowieść z happy endem, za to niezwykle ciekawa i barwna. Zupełnie, jak poniedziałkowe spotkanie z autorką. W tle muzyka z tamtych lat i Klubowiczki w strojach a’la lata 80. A na pierwszym planie ona - ciepła, spontaniczna, szczera, bezpretensjonalna Lidia Socha. Mimo, że to jej pierwsza wydana powieść, przygodę z pracą nad warsztatem pisarskim rozpoczęła w wieku 15 lat. Z tego okresu pochodziła większość wierszy, pięknie zinterpretowanych głosem przez poetkę Joannę Prejzner.
„Pozwól jej zmyć niepewność jutra” mówiła Joanna, słowami Lidii, ta ujmująca metafora niech będzie zapowiedzią odsłony kolejnej części losów Lilki i podsumowaniem wzruszającego, pięknego spotkania.
Dziękuję Lidio i dziękuję Wam Dziewczyny. Mam wrażenie, że ono wciąż jeszcze rezonuje we mnie.
A z licznych informacji zwrotnych wiem, że w Was też…
Aldona Wiśniowska