Recenzja książki "Yellowface" R. F. Kuang
Czerwcowa lektura na Dyskusyjny Klub Książki to Yellowface, żółta
okładka, prosta grafika i wydawnictwo, które kojarzy się z fantastyką.
O tej książce słyszałam już jakiś czas, ale nie lubię angielskich
tytułów i omijam tytuły znane z tego, że są głośne, a jednak los
zadecydował. Powieść autorki Wojen makowych, pierwsza która odchodzi
od fantastyki i wprowadza nas w świat literatury. W sumie po opisie
okładki nie wiedziałam zupełnie czego się spodziewać.
Zaczyna się od śmierci. June jest białą Amerykanką, która od lat
marzyła o byciu pisarką. Nawet wydała już swój debiut, który nie
zrobił furory – delikatnie mówiąc. Ale jej przyjaciółka, Azjatka z
pochodzenia Athena to dziecko fortuny. Zaraz po studiach odniosła
spektakularny sukces i June uważa, że Athena przyjaźni się z nią, by
móc ją w oczy kłuć sukcesami, gdy po celebracji podpisania umowy z
Netflixem idą na drinkach, Athena zaczyna się dławić, niestety pomoc
June nie przynosi skutku i pogotowie może tylko stwierdzić zgon. Tak
się składa, że tuż przed zadławieniem Athena pokazuje świeżo ukończony
maszynopis, bo kobieta nie uznaje komputera. June zabiera kartki i
dojrzewa do tego by wydać książkę o przymusowych robotnikach z czasów
Wielkiej Wojny jako swoją. Ta książka to opowieść o głębokiej
zazdrości, ale także mamy tu mnóstwo gorzkich refleksji o rynku
wydawniczym.
Poznajemy June, którą zżera żółć. Jest zazdrosna o sukces koleżanki ze
studiów, ma ją za okropną osobę, ale masochistycznie się z nią
spotyka, chłonie wielki świat i blichtr. Uważa, że jej talent
niesprawiedliwie pominięto i rynek uparł się wykreować na gwiazdę
autorkę o azjatyckich korzeniach, ale gdy książkę Atheny namaszcza się
w branży wydawniczej na nowe odkrycie, to nie ma już mowy o spisku
wydawnictw. Niezwykłe są te rozważania o wydawaniu książek, o
zazdrości o tym jak wiele goryczy można w sobie wyhodować. June żywi
się zazdrością, poczuciem krzywdy, nie ma w książce jednej żyjącej
osoby, którą opisuje pozytywnie. Każdy wyrządził jej jakąś krzywdę.
Jest głodna sukcesu, ale sukcesu tanim kosztem, owszem redaguje
książkę, ale to służy jej argumentacji, że to jej książka, że Athena
dała tylko pomysł. Gdy wybucha jedna afera, później druga – nawet na
chwilę nie myśli o tym by kogoś przeprosić, siła jej autosugestii jest
przeogromna. Ona naprawdę uważa, że jej przeżycia, domniemane krzywdy
usprawiedliwiają to co robi.
W tej książce czuję duch Szekspira, mamy mroczną tajemnicę, ducha
demaskatora i pozornie łatwy sukces, który skutkuje zaprzedaniem
duszy, im dalej brnie w zło June, tym bardziej pozbywa się sumienia,
ale czy cena nie będzie zbyt wysoka? Ciekawa jest ta książka, ciekawie
obserwować jak promuje się książkę, jaka wyglądają przygotowania do
premiery. Naprawdę warta uwagi powieść, chociaż szczerze mówiąc, nie
rozumiem dlaczego wzbudziła aż taką sensację. Bliżej jej do niezłej,
ale przeciętnej, niż do wybitnej i niezapomnianej.
Katarzyna Mastalerczyk - klubowiczka DKK w Filii Nr 2 MBP w Stalowej Woli