Recenzja książki „Gustaw. Opowieść o Holoubku” Zofii Turowskiej
Wśród wielu ciekawych biografii, których lekturę mamy za sobą w naszym DKK, biografia Gustawa Holoubka autorstwa Zofii Turowskiej wydaje się być najciekawsza. Pisanie o takiej postaci to duże wyzwanie dla autora, aby forma literacka nie została przyćmiona przez osobowość postaci. Opowieść o jednym z największych artystów naszych czasów ukazuje się w czasie, gdy przemija pokolenie, które było świadkiem jego największych sukcesów scenicznych i filmowych. To najwyższy czas, aby przypomnieć i utrwalić nie tylko jego sylwetkę jako artysty, ale przede wszystkim jako człowieka widzianego w kontekście osobistym i politycznym. Dla naszego pokolenia Gustaw Holoubek to przede wszystkim Konrad z „Dziadów” w reżyserii Dejmka, z całą konsekwencją tej roli: wydarzeniami marcowymi 1968 roku i nagonką antysemicką. Mniej znane jest życie osobiste a także działalność polityczna Holoubka, którego wielu rozmówców autorki określało jako naiwnego marzyciela, ufającego w możliwość naprawy systemu.
Zofia Turowska ujęła biografię swojego bohatera w postaci kolejnych scen, grupując je począwszy od dzieciństwa i młodości w Krakowie, poprzez Katowice do przeprowadzki do Warszawy. Z jednej strony dostajemy informacje w pewien sposób uporządkowane tematycznie, ale z drugiej strony czytelnik może się poczuć zagubiony, gdy kolejne sceny powtarzają chronologicznie ten sam wątek. Dotyczyć to może szczególnie życia prywatnego aktora, gdy te same osoby spotykamy na scenie krakowskiej, katowickiej, a potem osobistej. Nużące może być też dla czytelnika śledzenie kolejnych ról i tytułów sztuk teatralnych oraz filmów, w których wystąpił Gustaw Holoubek. Niewątpliwie ważne jest przypomnienie przez autorkę jego zaangażowania politycznego i ceny, jaką musiał zapłacić za wierność swoim przekonaniom.
Warto też podkreślić, że otrzymujemy utrwalony we wspomnieniach rodziny, przyjaciół i kolegów rzeczywisty obraz męża, ojca i dziadka, mądrego gawędziarza, który czarował otoczenie swoim magnetycznym głosem i uwodzicielskim spojrzeniem. Odkrywamy jego pasje jako kibica piłki nożnej, pokerzysty i kompana do brydża, a także chyba jedyną jego poważną słabość, jaką było palenie papierosów, mimo poważnej choroby płuc. Możemy też zobaczyć, że tak naprawdę do ojcostwa dojrzał dopiero jako mąż Magdaleny Zawadzkiej i ojciec Jana, podczas gdy dla córek z poprzednich małżeństw był postacią raczej emocjonalnie odległą.
Uderza w książce, że mimo uwielbienia przez otoczenie, sam Gustaw Holoubek był człowiekiem niezwykle skromnym, unikającym rozgłosu, zaś swoje dolegliwości traktował z dużym dystansem, nie obnosił się ze swoim cierpieniem i niemal do końca zachował pogodę ducha.
Zwraca uwagę fakt, jak wiele poglądów i wypowiedzi bohatera tej biografii jest boleśnie aktualnych także dzisiaj. Dlatego uważam, że książkę Zofii Turowskiej „Gustaw. Opowieść o Holoubku.” należy nie tylko przeczytać, ale mieć w swojej biblioteczce jako świadectwo czasów, które przeminęły. Nie bez znaczenia jest też fakt, że zawsze możemy do niej zajrzeć, aby w chwili gorszego nastroju odszukać jakąś niecenzuralną dykteryjkę lub znaleźć potwierdzenie znanego hasła Władysława Bartoszewskiego: „Warto być przyzwoitym”.
Maria Suchy