Recenzja książki "Domy pisarzy" Marzeny Mróz-Bajon
Recenzja książki Marzeny Mróz-Bajon „Domy pisarzy”
Biorę do ręki książkę Marzeny Mróz-Bajon i spoglądam na okładkę. Na rozmytym, niby zamglone niebo błękicie poukładana z wyrazów konstrukcja – domu czy może miasta? Gra kolorami toczy się dalej : czerwone na samej górze (może to dach), pomarańczowe (może przytulne poddasze) i w końcu solidne belki, stropy, kolumny w granacie. Po wewnętrznej stronie tłoczą się już całe oddziały domów z białymi oknami. Tak wprowadza nas w meandry Domów pisarzy Anna Pol, która tworzy okładki i strony tytułowe dla wielu książek z Wydawnictwa Marginesy. Podoba mi się prostota i przejrzystość przekazu, bez zaglądania do środka już wiem- to będzie o wielkich i dobrze znanych pisarzach. Nie znam lepszego pomysłu na zaproszenia czytelnika, aby poszedł dalej.
Nie czytam jej od razu, nie zaglądam do komentarzy z tyłu książki, tylko pakuję do walizki. Będzie mi towarzyszyć w czasie moich wakacji. Intuicja mnie nie zawiodła. To bardzo interesująca lektura, pisana lekkim stylem przez dziennikarkę- podróżniczkę, która wyraźnie we wstępie zaznacza za Marquezem „Wszystko, czym jestem, wzięło się z tamtej podróży”.
A podróży odbyła bardzo wiele i uskładała się z tego opowieść połączona jednym -fascynacją zwykłymi przedmiotami i miejscami i równocześnie niezwykłymi, bo tam żył, tworzył wyjątkowy artysta: T. Mann, Cz. Miłosz, W. Faulkner ... w sumie 17 twórców. Każdemu z nich poświęcona jest osobna część. Nie musimy sztywno trzymać się kolejnych rozdziałów. Przypomina mi to trochę kolekcję reportaży pisanych na potrzeby prasy, gdzie mile widziane są ciekawostki z życia sławnych artystów, anegdoty. Tu jeszcze mamy przytoczone fragmenty utworów (znanych i lubianych) nawiązujących do miejsc. Wszystko wzbogacone zdjęciami wykonanymi przez autorkę, często opatrzonymi emocjonalnym komentarzem. Bo też poznajemy osobiste doświadczenia i to właśnie na tym polega urok tej narracji. Mówi o ludziach, z którymi podróżuje: wytrawnych przewodnikach, swoim mężu, przyjaciołach, dzieciach i tych, których spotyka przypadkowo. Opisuje trasy przemierzane koleją, samochodem, pieszo, miasta słynące ze swojej urody lub prowincjonalne mieściny, budynki a w nich pokoje lub mieszkania i meble. Niekiedy to już tylko muzeum a czasem ktoś tam nadal mieszka. Wszędzie pojawiają się kolory, dźwięki, zapachy działające na zmysły. I przyroda... olśniewająca, niezwykła.
Podzielam te fascynacje. Zachwycają mnie drzewa opisywane w rozdziale 11 o nazwie jakarandy. Miałam okazję oglądać je na wiosnę na Teneryfie. Są niezwykłe. Przeglądam własne zdjęcia robione ręką amatora. Nie szkodzi. Nic nie odbierze niezwykłej urody drzewom obsypanym niebieskimi kwiatami. Niebieskimi a nie czerwonymi. Pomyłka, pewnie chodziło autorce o tkz. płomień Afryki. To również tropikalne drzewo, ale kwitnące na czerwono. No i jeszcze nazwa ryby z opowiadania „Stary człowiek i morze”. To marlin, który może ważyć nawet 1000 kg. i mierzyć 5 metrów. Natomiast merlin, na którego powołuje się autorka, dobrze byłoby zapisać wielką literą jako Merlin -wielki czarodziej z legend arturiańskich, obecnie spopularyzowany w serii książek o Harrym Potterze. No cóż, domyślam się, że takie drobne pomyłki pewnie są sprawką jakichś sił nieczystych…
A tymczasem moje wakacje płyną swoim leniwym rytmem. Lubię ten czas i wypełniam go nie tylko lekturą, bo i miejsca niezwykłe i mobilizacja płynąca z mojej ciekawości świata nie dają o sobie zapomnieć. Dlatego szukam ważnych miejsc, niezwykłych, egzotycznych ale też takich, gdzie żyją zwyczajni ludzie. Kreta to wyspa Nikosa Kazantzakisa. Lotnisko w Heraklionie, stolicy wyspy nosi jego imię. Marzena Mróz- Bajon nie umieszcza go na liście swoich podróży, ale daje wskazówki, jak uruchamiać swoją wyobraźnię, na co zwracać uwagę, co wyszukiwać. Spacer ulicami starej części stolicy i jazda samochodem po małych wioskach z dala od turystów, pobyt na różnych malowniczych plażach powoduje, że to co w książce staje się bliskie, zaczynamy lepiej odczuwać dramaty literackich bohaterów. Powieść Grek Zorba rozgrywa się właśnie na Krecie i przyznam, że poznanie tego miejsca i czytanie tej niezwykłej opowieści dostarcza wyjątkowych przeżyć.
Usłyszałam opinię, według mnie bardzo trafną, że książka Domy pisarzy warto mieć zawsze pod ręką, gdzieś na półce z ulubionymi tekstami, żeby w każdej chwili można było sięgnąć i wczytać się kolejne fragmenty.
Nie wszędzie przecież jesteśmy w stanie dotrzeć, nie wszystko zauważymy, tak jak robi to autorka.
I tylko jednego mi tu zabrakło, dla równowagi , może warto przygotować kolejny tom zatytułowany Domy pisarek. I kto wie, czy takie sugestie nie padły już ze strony Wydawnictwa Marginesy, które w tym roku otrzymało Nagrodę Ikar za książkę Chłopki Joanny Kuciel-Fryszak. Na spotkania z autorką przychodzi wiele osób a w kolejce po książkę w naszej bibliotece byłam dziewiąta. Wszystko wskazuje na to, że współczesny czytelnik/czytelniczka chcą czytać również o kobietach.
Ale wróćmy do Domów pisarzy. Jest tu rozdział poświęcony japońskiemu poecie Matsuo Basho i oczywiście miejscu z nim związanym. Żył w XVII wieku i był mistrzem haikai. Cytując autorkę, tworzenie w tym stylu wierszy to „doskonały sposób na praktykowanie uważności”. Wydaje się, że to zadanie wyznaczyła sobie również Marzena Mróz -Bajon . To nie przypadek , że ten akurat wiersz został w książce przytoczony .
Podróżny śpi-
Chora dzika kaczka
Tłucze się zimną nocą
Zbudź się , motylu-
Późno, całe mile
Są przed nami.
(…)
Krople rosy
Czym lepiej obmyć
Pył świata
(…)
Samotność-
Świerszczyk w klatce
Na ścianie.
(…)
W mojej chacie nie ma wiosny,
nie ma nic,
Jest wszystko.
(...)
Teresa Połeć – klubowiczka DKK dla dorosłych w MiPBP w Dębicy