Recenzja książki „Pamiętniki Wampirów: Przebudzenie” L. J. Smith
Wszyscy mi mówili, żeby porzucić książki i oglądnąć serial. Tak też zrobiłam (widziałam 4 sezony z 8, nie licząc sequeli), ale dalej chciałam spróbować książek. Cieszę się więc, że udało mi się namówić klub do omówienia tej pozycji. Świetnie: powód jest, motywacja jest, ale już gorzej z czytaniem… W połowie przerzuciłam się na audiobooka. Była to dobra decyzja, bo jakoś ta historia zaczęła iść do przodu.
Przejdę do konkretów, zaczynając od zalet. Jestem zachwycona tym jak bardzo dało się odczuć ten cały strach i niepokój, z plusów to tyle.
Za to wad jest tutaj sporo. Po pierwsze styl pisania nie do końca przypadł mi do gustu, niby lekki, a czyta się opornie. Po drugie większość bohaterów jest płytka i egoistyczna (tak, mówię o tobie Elena). Ciężko mi było kogoś polubić. To akurat mnie zdziwiło, ale największą sympatią darzyłam Matta, chyba najbardziej nielubianą postać przez fanów serialu. Był sympatyczny i pomocny, a główni bohaterowie go wykorzystywali. Co do naszych wspaniałych braci Salvatore (bo o Elenie nie mam siły się wypowiadać), wszelakie żale Stefano były strasznie męczące, zaś Damon po prostu był irytujący.
Koncept na wampiry jest intrygujący i trochę się różni od tego klasycznego.
Serial znacznie różni się od książki, ale myślę, że te zmiany wyszły twórcom produkcji na dobre.
Na zakończenie, nie jestem na ten moment pewna czy będę kontynuować tę serię, ale nie zniechęcam do sięgnięcia i przekonania się samemu czy warto.
Recenzja: Amelia Gałaczyńska - klubowiczka DKK dla młodzieży w MBP w Mielcu