Recenzja książki "Zły" Leopolda Tyrmanda
Czytając książkę Leopolda Tyrmanda „Zły” pierwszą nasuwającą się myślą jest ogrom. Ogrom postaci, wątków, opisów, historii. Uwielbiam takie książki gdzie dużo się dzieje i które należy czytać uważnie, bez przerywników w postaci innych lektur. A wszystko po to aby dokładnie zagłębić się w opowiadaną historię i nic z niej nie uronić.
Tyrmand przenosi czytelnika do Warszawy z początku lat 50. XX wieku. Poznajemy drobiazgowo opisane znane warszawskie miejsca jak i zakamarki pełne lokalnego kolorytu. Wszędzie widzimy pozostałości wojennej zawieruchy - ruiny, gruzy, okaleczone kamienice i gmachy. Rzesze ludzi różnych profesji okupujące tramwaje, lokale, kina i targowiska. Ludzi uczciwie żyjących a także tych co szybko i łatwo szukają zarobku. Brawurowe pościgi po ulicach Warszawy, piękne kobiety, tajemnicze interesy, afery z biletami kinowymi czy na mecz piłki nożnej Polska-Węgry, miłość i zdrada, dziennikarskie śledztwo – to wszystko znajdziemy w tej książce.
Wśród szerzącego się chuligaństwa i cwaniactwa pojawia się tajemnicza postać Złego, który karze występek i w pewnym sensie wymierza sprawiedliwość. Szybko i sprawnie rozprawia się z młodymi awanturnikami i oprychami. Zagadkowy Zły przez dość długi czas pozostaje nieznany dla nas czytelników. Wiemy tylko, że ma rewelacyjny refleks i silną pięść, charakterystyczne oczy i wręcz rozpływa się w powietrzu po zuchwałych potyczkach. W swym działaniu z chuligaństwem, z biegiem akcji książki, zyskuje sojuszników. Dzielnie wspierają go doskonale przedstawione postaci starszawego kioskarza Juliusza Kalodonta, kierowcy miejskiego autobusu Eugeniusza Śmigło czy cukiernika Fryderyka Kompota. Postać tajemniczego Złego to obiekt dyskusji i poniekąd fascynacji doktora Witolda Halskiego i znanego stołecznego redaktora Edwina Kolanko. Nad tym wszystkim czuwa, działa i analizuje kolejna bardzo zagadkowa postać pana w meloniku z parasolem. Drogi wszystkich tych bohaterów łączą i przeplatają się ze sobą.
Tyrmand zabiera nas w zaułki ciemnych interesów. Spółdzielnia Pracy Woreczek, warsztat samochodowy, zakamarki przy stadionie miejskim dają wielkie możliwości prezesowi warszawskiej spółdzielni pracy. Jego ambicja i niezwykły talent organizacyjny a także cała armia współpracowników bez sumienia i skrupułów rządzą stolicą. I to właśnie on, Filip Merynos jako pierwszy wie kim jest Zły. I to właśnie pomiędzy nimi dochodzi do finałowego starcia. Oczywiście nie mogło zabraknąć przedstawiciela ówczesnej milicji porucznika Michała Dziarskiego, który zgodnie z przepisami i prawem tropi Złego.
Autor książki jest warszawiakiem. Zna miasto od podszewki. Kocha je z całym przedziwnym, znanym i nieznanym obliczem. Nie pudruje i nie ubarwia , stąd też mamy tak realistyczny opis rodzinnego miasta autora.
Pamiętajmy, że granica pomiędzy dobrem i złem czasem jest niewielka i niejasna, łatwo ją przeoczyć i wyznaczyć według bardzo subiektywnych przekonań. A potem to już prosta droga do nieporozumień i nadużyć i ciężko odróżnić ofiarę od sprawiedliwego sędziego.
Monika Ciba - klubowiczka DKK w MBP w NIsku