Recenzja książki "Pod słońcem" Julii Fiedorczuk

Kiedy padła propozycja, że na kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki przeczytamy powieść "Pod słońcem", byłam zaintrygowana. Nie kojarzyłam Julii Fiedorczuk, dopiero z opisu dowiedziałam się, że była nominowana do Nike, co jest na pewno gwarancją pewnej umiejętności. Owszem książki nagradzane, są obecnie często bardzo dziwne, rzadko zyskują uznanie szerokiego grona odbiorców. Jednak nie jestem jednoznacznie uprzedzona, a opis tej książki był frapujący, uwiodła mnie też ta prosta okładka. Moim zdaniem wspaniała książka na wrzesień na te rocznicę końca pewnej epoki, tym bardziej że w tym roku chronologia jest szczególna, wrzesień 2023 to taki układ dni jak w 1939. Przyznam, że napełnia mnie to i dyskomfortem i skłania do refleksji tudzież pcha do książek oscylujących wokół takiej tematyki. Powieść szkatułkowa, pierwsze co można powiedzieć o tej książce. Książka stawia w centrum Miszy i Miłki, ale to jest tylko pretekst by opowiedzieć o całym szeregu historii niby oczywistych, ale zestawionych w nader ciekawej formie. Zofia wynajmująca pokój młodemu, głodnemu wiedzy i poezji chłopakowi, to kobieta która pokazuje, i moim zdaniem tego pokazywania nie ma nigdy za dużo, jak bardzo wojna w 1939 zmieniła los, nie tylko Warszawy i dużych miast, nie tylko wielkich postaci historycznych, ale także młodej dziewczyny czekającej na swoje pierwsze dziecko, którą opuszcza mąż i później ginie, bez spektakularnych scen, a ona pogrąża się w katatonii i dopiero budzi ją ten młody chłopak. Wzruszył mnie i zasmucił ten nauczyciel, ukrywający książki. Ta książka składa się z fragmentów, które tworzą spójną, ale smutną całość.
 
Wydaje mi się, że ta książka jest jesienna, nawet gdy opowiada o pięknych chwilach, to czujemy w każdej scenie to przekleństwo przemijania, klątwę końca. Czasami ten smutek jest wyraźniejszy, czasami ledwo dostrzegalny, ale unosi się nad powieścią jak babie lato. Nie mogę powiedzieć, żeby mnie ta książka zachwyciła i oczarowała, czytałam ją jednak niestrudzenie, chociaż czasami czułam konieczność odpoczynku, odkładałam ją na dzień, dwa żeby znowu wrócić z nową perspektywą. Ciekawa, muszę sięgnąć po inne powieści autorki bo potencjał widzę jest duży i duża wrażliwość na świat oraz ciekawość historii. Mimo wszystko, mimo trudu i smutku – polecam!

 

Katarzyna Mastalerczyk - klubowiczka DKK w Filii Nr 2 MBP w Stalowej Woli 

powrót do kategorii
Poprzedni Następny

Pozostałe
aktualności