Recenzja książki „LAS ZNA TWOJE IMIĘ” Alaitz Leceaga
Kiedy biorę do ręki książkę i czytam jej tytuł, to z reguły czuję w dłoni wibracje, które niesione powiewem wyobraźni snują domysły, że to będzie strzał w dziesiątkę. I tak było tym razem, gdy na spotkaniu DDK w Strzyżowie sięgnęłam po opasły tom młodej hiszpańskiej pisarki Alaitz Leceaga, która powieścią pt. „Las zna Twoje imię” zadebiutowała z sukcesem w 2018 r.
Lubię dwudziestolecie międzywojenne, nie do końca współczesne, ale już naznaczone emancypacją
i inteligentną siłą kobiet, więc książka zaczynająca się w roku 1928, na baskijskim wybrzeżu wydawała mi się atrakcyjną pozycją na coraz to dłuższe wieczory, do tego prawie 600 stron opowieści w gotyckim stylu niosło za sobą powiew magii i rodowej tajemnicy. Do tego stary las w tle i tajemnicze, niezbadane groty mogły przynieść dreszcz emocji, ubarwiając chwile z tym tomem.
Jak już wspomniałam powieść zaczyna się 1928 w hiszpańskiej posiadłości zwanej Willa Soledad, nazwanej tak na część nestorki rodu Soledad de Zuloaga, która została tam przywieziona jako młoda dziewczyna przez męża prosto z Meksyku. Na początku tej ponurej opowieści Soledad jest już babcią dwóch jedenastoletnich dziewcząt – Estrelli i Almy – i odbiera sobie życie rzucając się z klifu wprost do groźnego morza. Wnuczkom zostawia po sobie wspomnienie i przepowiednię, w której jedna z nich w wieku 15 lat ma ponieść śmierć. Na początku opowieści poznajemy też innych bohaterów, w tym matkę, opiekunkę dziewczynek i markiza – właściciela tej rezydencji, który jest ojcem dziewcząt.
Estrella i Alma, jak to w życiu bywa są dobre i psotne, jedna z nich widzi duchy, a druga oczywiście jest zazdrosna o to jaką uwagą cieszy się siostra. Długie wprowadzenie w tej książce wymaga od nas cierpliwości. Czytając czekamy, aż coś wreszcie zacznie się dziać. I tak po ponad stu stronach ginie jedna z dziewcząt, oczywiście zgodnie z przepowiednią…
I w zasadzie na tym warto skończyć słowo wprowadzające czytelnika, aby nie zdradzić dalszej części fabuły i każdemu zostawić ocenę tej mrocznej rodzinnej sagi oraz jej gotyckiego charakteru.
Biorąc pod uwagę fakt, że każdy z nas lubi coś innego polecam sięgnąć po książkę i samemu przekonać się, czy klimat tej sagi i forma jej przekazania pochłonie nas do reszty czy znuży. Może warto wcześniej sięgnąć do mitów Basków i historii Hiszpanii, aby lepiej rozpoznać toczące się wątki historii jednej
z dziewcząt?
Jak w każdej sprawie głosy na pewno będą podzielone i niech tak zostanie, bo na tym właśnie polega nasza różnorodność postrzegania świata. Być może jest to powieść dla młodych, a może to ja zestarzałam się ponad miarę, ale mnie ta książka zmęczyła, nie znalazłam w niej nic, co byłoby warte zatrzymania na dłużej, a powierzchowne i banalne traktowanie spraw poważnych nie nastroiło pozytywnie do tej powieści. Oby kolejne wibracje czytelnicze okazały się bardziej trafione i mniej depresyjne w odbiorze literackim.
Urszula Rędziniak - DKK przy BPGiM w Strzyżówie