Recenzja książki "Jak się starzeć bez godności" Magdaleny Grzebałkowskiej i Ewy Winnickiej
Książka Magdaleny Grzebałkowskiej i Ewy Winnickiej pt. "Jak się starzeć bez godności" jest bardzo przyjemną lekturą. Składa się z kilkunastu rozdziałów w formie felietonów, w których autorki - znane dziennikarki – z humorem przedstawiają swoje doświadczenia związane z nadchodzącą starością, nazywając swój wiek wiekiem przedstarczym. Czyli takim, w którym młodość pełna planów na przyszłość i potencjalnie drzemiących w nas możliwości (których nie wykorzystujemy, ale przecież moglibyśmy w każdej chwili) minęła, a emerytura i dnie spędzane w kolejkach do lekarza nieuchronnie się zbliżają. Z takiej właśnie perspektywy pisarki patrzą na otaczającą je rzeczywistość. Zauważają zmiany w swoim wyglądzie, rejestrowane przez zepsute lustra w domu i nieubłagalne lustra w sklepowych przymierzalniach, piszą o tym, jak można by poprawić urodę i zatrzymać czas, gdyby dysponowało się nieograniczonymi możliwościami finansowymi, o rozlicznych dietach cud nie przynoszących rezultatów. Do swoich problemów podchodzą z dystansem i ironią, piszą o tym, co często staramy się ukrywać same przed sobą na przykład słomianego zapału- bardzo spodobała mi się historia starań o rower stacjonarny i jego późniejsze wykorzystanie jako wieszaka na ubrania.
Utwór rejestruje również zjawiska z naszej rzeczywistości, nazwanej celnie przez autorki erą dziadocenu. Znajdziemy w niej refleksje odnoszące się do pandemii i życia w lockdownie, zmian, nie zawsze korzystnych, które zaszły w naszym kraju po roku 1990, „gier” z NFZ -em, w których pacjent zawsze stoi na przegranej pozycji.
Książka bardzo mi się spodobała, bo przewijająca się przez nią fraza „Jak my wszystkie” dotyczy również mnie. Bardzo mnie pocieszyło, że nie tylko ja mam do wielu rzeczy słomiany zapał, nie tylko ja byłam łamagą na zajęciach wychowania fizycznego i nie tylko mój syn zmienił się w przyspawanego do komórki potwora.
„Jak się starzeć bez godności” to niewątpliwie książka do poczytania przy kawie, na poprawę humoru, dla przyjemności – ale nie tylko. Zawiera również receptę, jak żyć. Trzeba zaakceptować siebie ze swoimi niedoskonałościami i coraz mniej pięknym ciałem, mimo upływu lat czerpać z życia pełnymi garściami, realizować swoje pasje, bawić się -w każdym wieku kobieta może się czuć spełniona i doceniona (choćby przez siebie ). Wystarczy zachować poczucie humoru i odrobinę dystansu do siebie i problemów codzienności.
Polecam wszystkim kobietom, zwłaszcza tym w wieku przedstarczym – może nie zmienimy już świata, ale nadal możemy żyć pełnią życia i niekoniecznie wyczekiwać na wnuki lub je bawić. Jeszcze wiele przed nami – to mi uświadomiła lektura tej książki. Też zamierzam się starzeć bez godności.
Urszula Poświat - DKK dla Dorosłych MiPBP w Dębicy