Recenzja książki "Gdzie raki śpiewają" Delii Owens
Pierwszy raz o tej książce usłyszałam dobre dwa i pół roku temu, był okres świąteczny, a ktoś ze znajomych wrzucił zdjęcie tej książki z informacją, że jest na promce w popularnym dyskoncie, a warta jest
przeczytania. Niestety w mojej okolicy nie było jej, ale zanotowałam w pamięci tytuł i faktycznie, w końcu udało mi się ją kupić na promocji i odłożona na półce czekała. Słyszałam o niej, że jest mocna, że
wywołuje silne emocje i trochę się jej bałam. Później dowiedziałam się, że to trochę kryminał i byłam zdezorientowana. Dopiero nadchodzące spotkanie Klubu, zmotywowało mnie do lektury. Nie spodziewałam się czegoś takiego.
Kya jest legendarną Dziewczyną z Bagien o której okolica opowiada najróżniejsze historie. Kiedyś dziewczynka miała dużą rodzinę, lecz wszyscy uciekli z chaty na bagnach – jedno po drugim. Jest początek
lat sześćdziesiątych, w Karolinie Północnej ma się w najlepsze segregacja rasowa, z chaty na mokradłach ucieka kobieta, zostawia swoją rodzinę, w tym kilkuletnią córeczkę. Zostawia też przemocowego
męża, który kiedyś podstępem ją uwiódł licząc na jej majątek. Ojciec Kya jest ofiarą Wielkiego Kryzysu, jego rodzina kiedyś miała majątek,on wierzył, że świat należy do niego, ale kiedy rodzina traci wszystko, mężczyzna chce jak najprędzej wrócić na wysokie miejsce w
społecznej hierarchii. Po drodze trafia jeszcze na front.
Dom na mokradłach jest sceną niewyobrażalnego dramatu, mała dziewczynka widzi jak jeden po drugim, członkowie jej rodziny, zostawiają ją z szalonym ojcem, który znika na długie dni. Kya musi zatroszczyć się sama o
siebie, zdobyć pożywienie, ochronić się przed światem. Nie ma żadnego wsparcia, prócz Skoczka, czarnoskórego sprzedawcy i jego żony. Łączy ich to, że są pariasami. Kya żyje światem przyrody, skrupulatnie
obserwując dzikich mieszkańców mokradeł, przyroda nie ma przed nią tajemnic. Niestety zupełnie nie zna zasad rządzących społeczeństwem, które w końcu ją odnajdzie.
Drugą płaszczyzną tej powieści jest historia odnalezienia zwłok ulubieńca z miasteczka, na odludziu, w tajemniczych okolicznościach. O tą zbrodnię zostaje oskarżona Dziewczyna z Bagien, ale jest bardzo wiele
niejasności. Krok po kroku możemy obserwować jak przebiega proces. Czy da się odgadnąć kto zabił?
Opowiadano mi, że ta książka zniszczy mnie psychicznie. To za dużo powiedziane, ale nie można zanegować tego, że porusza tematykę mocną i oddziałującą silnie na wyobraźnię. Pozostaje we mnie ciekawość wątku
ojca. Bardzo chciałabym poznać historię z jego perspektywy, upadek szanowanej rodziny, utrata majątku, statusu, miejsca w świecie. Wielki Kryzys doprowadził do kresu wiele osób. To oczywiście nie może być
wymówką. Książka pokazuje jak bardzo zmieniły się czasy. Wtedy mokradła były wyjęte spod jurysdykcji państwa, władza bała się tam zapuszczać i tylko dlatego mała dziewczynka mogła uciekać przed
obowiązkiem szkolnym, a opieka społeczna się nią nie interesowała. Dziś, coś takiego jest niewyobrażalne. Widzimy też segregację rasową w pełnym rozkwicie. Intryga kryminalna zaś jest napisana tak, by
wciągnąć nas w zgadywanie, kto faktycznie zabił, czy może to był wypadek? Od razu powiem, że się pomyliłam…
Bardzo jestem ciekawa filmu, bo opis przyrody jest bardzo intrygujący, chciałabym to zobaczyć, gdyż miejsce akcji koresponduje z mrokiem fabuły.
Rozdzierająca jest samotność dziecka opuszczonego przez cały świat, które zawodzi się na każdym:
"Przez lata tęskniłam za ludźmi. Wierzyłam, że wreszcie ktoś przy mnie wytrwa, że będę miała przyjaciół i rodzinę. Ale nikt nie wytrwał, ani ty, ani nikt z moich krewnych".
Ta książka jest przejmującą opowieścią o niewyobrażalnej samotności, ale i sile oraz determinacji. Zostawia w czytelniku pokłady smutku.
Katarzyna Mastalerczyk - klubowiczka z DKK w Filii Nr 2 MBP w Stalowej Woli