Listopadowe spotkanie DKK dla Dorosłych w Lutoryżu

Podczas ostatniego spotkania DKK w Lutoryżu dyskutowałyśmy o bardzo ważnej książce, w której poruszony jest temat tożsamości Aborygenów australijskich. Książka zdobyła w Australii wiele nagród literackich. Jej autorka - Tara June Winch, wywodzi się z rdzennego ludu Wiradjuri (grupy Aborygenów australijskich ze środkowej Nowej Południowej Walii). Snuje swoją opowieść stosując dość trudną narrację, co sprawia, że powieści nie czyta się łatwo. Mimo to zachęcamy do sięgnięcia po tę lekturę, bardzo ważną i jak najbardziej aktualną. Opowieść toczy się z perspektywy trzech osób.

 Pierwszą bohaterką jest August, młoda dziewczyna, w której życiu wydarzyło się coś bardzo złego, dlatego uciekła do Wielkiej Brytanii. Po 10 latach wraca do domu w Australii na pogrzeb swojego ukochanego dziadzia. Jej historia rozgrywa się współcześnie.

Drugi bohater to Albert Gondiwindi – dziadek August, który opowiada historię swojego życia w formie słownika języka swojego ludu - Aborygenów.

Trzecią narrację (w postaci listów) tworzy pastor Ferdinand Greenleaf, który do Australii przybył w dobrej wierze – w 1880 roku, lecz swoją misją przyczynił się do niszczenia tożsamości rdzennej ludności.

Powieść przesycona jest słowami, które zmuszają do zastanowienia i refleksji. Oto dwa cytaty, które wydały się nam głębokie i  ważne…

„(…) ludzie toczyliby wojny i wyrzynali się nawzajem, czy religie by istniały, czy nie. – Z powodu ziemi? (…)Czy na tle rasowym? – Tak. A gdybyśmy wszyscy mieli skórę w tym samym kolorze, zabijalibyśmy się z powodu języka, a gdybyśmy mówili tym samym językiem, zabijalibyśmy się z powodu kształtu oczu, długości nosa, koloru włosów…”

„Dziadzia mówił, że to bardzo ważne, żeby pamiętać przeszłość, mieć opowieść, znać swoją historię, pamiętać dzieciństwo – ale zapomnienie też jest potrzebne. (…) Mówił więcej – że jeden ślad odciśnięty w historii ma tysiąc następstw, że codziennie stacza się tysiąc bitew, bo ludzie nie umieli zapomnieć czegoś, co stało się, zanim się urodzili. Niewiele jest rzeczy gorszych niż pamięć, ale też nie wiele lepszych…”

A na zakończenie spotkania, by trochę wyciszyć emocje… kropka po kropce jak Aborygeni (obrazy malowane przez Aborygenów są niesamowite), Czytelniczki kolorowały obrazek.

Urszula Knutel - moderatorka DKK w Filii w Lutoryżu GBP w Boguchwale 

Galeria zdjęć

Dwie kobiety siedzą przy stole i rysują po kartkach. Trzy kobiety siedzą przy stole, na którym są książki "Plon", kredki, z lewej strony widac dłonie czwartej kobiety. Pięć kobiet siedzi przy stole i koloruje rysunki. Na stole książki. W tle regały z książkami. Kobieta siedzi pochylona przy stole i koloruje obrazek.
powrót do kategorii
Poprzedni Następny

Pozostałe
aktualności