Recenzja książki "Ha-Ga. Obrazki z życia" Agaty Napiórskiej
Ci, którzy pamiętają specyficzny klimat PRL-u, znajdą w tej książce kawałek swojego życia i odświeżą wspomnienia. Fakt, że osoby tworzące i animujące życie umysłowe i kulturalne tego okresu urodziły się i szlify artystyczne zdobywały jeszcze przed wojną, ma tu istotne znaczenie. Stanowiły bowiem ciągłość między starymi a nowymi laty, zabarwiając ponurą szarzyznę powojennej rzeczywistości kolorem wolności, twórczej nonszalancji i swobody przeniesionej z czasów niepodległości. Twórczość Anny Gosławskiej-Lipińskiej jest tego modelowym przykładem; chociaż była jedną z wielu, wśród gromady artystów tworzących po wojnie, często o głośniejszych nazwiskach i dokonaniach, akurat ona jak nikt inny uosabia wzór specyficznej kultury i inteligencji twórczej wyróżniającej polski model kultury w państwach tzw. realnego socjalizmu. Polska wyróżniała się na tle innych krajów istnieniem i niezłym funkcjonowaniem wysepek kultury i sztuki, życia umysłowego niepodlegającego sztywnym, ideowym wymogom socrealizmu. Inteligencja polska, ale nie tylko, bo i ludzie z tzw. klas pracujących, zaczytywali się „Przekrojem”, zaśmiewali z dowcipów w „Szpilkach”, kształcili umysły czytując „Tygodnik Powszechny” i „Politykę”. W klubach kwitł jazz. Ponoć „Przekrój” przemycano nawet do ZSRR, gdzie miał oddanych czytelników a nawet uczono się w ościennych krajach polskiego, aby mieć dostęp do tych rarytasów. Ha-Ga artystycznie i mentalnie była typową artystką tego zjawiska kulturowego jakim była powojenna niezależność, oczywiście koncesjonowana i nie do końca, ale jednak polskiej sztuki.
Agata Napiórska przedstawia w książce obrazki z życia artystki i okazuje się, że splatają się one wręcz modelowo z wydarzeniami życia społecznego i politycznego tamtych lat. Robi to z dużą klasą i książkę naprawdę świetnie się czyta, z zaufaniem do autorki, że pokazuje prawdę o tamtych czasach i ludziach. Tym, którzy pamiętają, nie trzeba tego udowadniać. Karmiliśmy się „Przekrojem”, wszyscy czekaliśmy na ulubione rysunki i teksty. Może dzięki ówczesnym artystom przetrwał w społeczeństwie, a na pewno w znacznej części inteligencji polskiej, duch wolności, umiejętność krytycznego myślenia, etyka postępowania i szacunek dla pracy. To oni otwierali nam okno czy choćby lufcik na inny świat i podsycali bunt w stosunku do okropnej rzeczywistości. Paradoksem jest, że obecnie gdy nic nas nie ogranicza, sami z wolności i samodzielnego krytycznego myślenia rezygnujemy. Czyżby zabrakło przewodników i nauczycieli, że zgubiliśmy nasz etyczny i estetyczny kompas?
Ha-Ga nie epatowała, zadowalała się skromnymi środkami artystycznymi, nie przekraczała ram dla samego zadziwiania, ale zawsze umiała przekazać w punkt to, co przekazać chciała. Była kronikarką życia, jej bohaterowie byli postaciami realnymi, chociaż ukazywali pewne uniwersalne postawy i zachowania. Jej rysunki proste, chociaż wysmakowane, niosły przesłania subtelne i przeznaczone dla tych, którzy umieli czytać z nieoczywistych znaków. Jej humor był delikatny, nie ranił, wybaczał słabostki i dawał zrozumienie. Była rzeczywiście damą w każdym calu, która nie musiała podnosić głosu, aby ją słyszano.
Duże uznanie dla Agaty Napiórskiej za przybliżenie postaci Ha-Gi, przypomnienie jej sztuki. Dzisiaj coraz mniej postaci w sztuce takiego formatu. Postaci, które mimo skromnych i nieoczywistych środków potrafią wpłynąć na całe pokolenie, współkształtując obraz i ducha swoich czasów.
Stanisława Czernik - klubowiczka DKK „Liberatorium” w MBP w Jaśle